Tak dobrze widzicie, to my. W ślubnej odsłonie.
Oto początek naszej przygody z aranżacjami ślubnymi. To było ogromne wyzwanie, ale stwierdziliśmy, że jeśli uda nam się być jednocześnie dekoratorami i Parą Młodą to możemy się tym zajmować. Przetestowaliśmy to na własnej skórze by móc doradzać Wam jak najlepiej potrafimy. To było zupełnie nasze i byliśmy z siebie bardzo dumni. Nie obyło się bez zaangażowania naszych bliskich. Bo wierzcie mi przygotowania dekoracji ślubnych to nie praca na jeden dzień i nie dla jednej osoby. Wtedy w moim życiu trwał ‘okres fioletowy‘, miałam bzika na punkcie tego koloru. Oczywiście przełożyło się to na odcienie naszych dekoracji.
Zauroczyła nas lawenda i postanowiliśmy, że to właśnie ona stanie się naszym motywem przewodnim. Na przyjecie wybraliśmy piękną oranżerie Dwór pod Kasztanowcami. Chcieliśmy by sceneria była lekko prowansalska, jednak pozostająca w eleganckim tonie. Uwielbiamy oszklone pomieszczenia i drewniane elementy, więc była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Na okrągłych stołach (na którym bardzo nam zależało) znalazły się niskie kompozycje w drewnianych skrzyneczkach. Na Naszym stole lampiony i oczywiście lawenda. Naszą ściankę stanowiła drewniana pergola z dużą ilością zieleni i świetlistym akcentem. Odcienie fioletu przemyciliśmy również dzięki podwieszanym lampionom. Salę taneczną i wejście zdobiły białe balony z zielonymi zwisami. Tak wyglądał Nasz Wielki Dzień.
Fotograf - Michał Pawlikowski fotografia
